Szczerze mówiąc nie jestem jakąś specjalną fanką Walentynek, ale lubię zarówno dawać jak i dostawać fajne, szczególnie ręcznie robione prezenty i Walentynki są dla mnie świetną wymówką. Biorąc pod uwagę popularność i pozytywną reakcję obrarowanego na zeszłoroczne trufle, w tym roku postanowiłam opracować ich kolejne, Walentyknowe wcielenie.
Przyznaję się, tegoroczne trufle są dość próżne. Chociaż ich smak i konsystencja były oczywiście bardzo ważne to ich wygląd był dla mnie równie istotny. Uparłam się by nadać tym czekoladowym smakołykom Walentynkowy wygląd. Z pomocą przyszedł mi mój stary znajomy, Pan Burak. Tak się doskonale sprawdził się w moich świątecznych bezach, że miałam pewność że i w tym przypadku mnie nie zawiedzie…Powiedzcie sami, czy trufle skąpane w pyle z buraka nie wyglądają pięknie? Tych z was, którzy nienawidzą buraka (bo wiem, że powoduje skrajne emocje) zapewniam, że odświętne ubranko trufli nie ma wpływu na ich smak. A tych z was, którzy buraka uwielbiają pocieszam, że juz mi zakiełkował w głowie pomysł na trufle z burakiem w roli głównej…
- sztuk: 20
Składniki
- 125 g gorzkiej czekolady (70% kakao)
- 5 łyżek / 75 ml śmietanki/mleka kokosowego lub 4 łyżki / 60 ml migdałowego*
- 1 łyżeczka oleju kokosowego (najlepiej rafinowanego)
- 2 łyżki / 30 ml syropu klonowego
- 8 łyżeczek / 40 ml likieru amaretto (użyłam Disaronno)
- garść migdałów (opcjonalnie), bardzo drobno posiekanych
- 3 średnie buraki, obrane (lub kupny proszek z buraków)**
Przygotowanie
- Nagrzej piekarnik 80°C i wyłóż blachę arkuszem papieru do pieczenia. Pokrój buraki na super cieńkie plasterki i rozłóż je na blasze. Najlepiej byłoby gdyby się ze sobą nie stykały ale jeśli stykają się ze sobą lub nawet lekko na siebie nachodzą nie przejmuj się gdyż pod wpływem ciepła plasterki bardzo się skurczą i wtedy je będzie można wszystkie swobodnie zmieścić. Piecz przez około 2 godziny, aż będą prawie suche w dotyku (zrobią się jeszcze bardziej kruche po wyciągnięciu z piekarnika).
- Zmiel wysuszone buraki w młynku do kawy lub przypraw. Proszek przesiej przez sitko by pozbyć się grubszych kawałków.
- Uderz nieotwartą tabliczką czekolady o blat kuchenny by czekolada pokruszyła się na drobne kawałki. Pozostałe 25g, które potrzebujesz do przepisu, posiekaj nożem. Włóż całe 125g do dużej, szklanej miski.
- Umieść miskę z czekoladą nad garnkiem z wodą (upewnij się że woda nie dotyka miski) i powoli zagotuj wodę, po zagotowaniu skręć ognień na mały aż do momentu gdy cała czekolada się rozpuści.
- W osobnym garnku delikatnie podgrzej mleko. Gdy czekolada zupełnie rozpuści się zdejmij miskę znad garnka i połóż na blacie. Dodaj pogrzane mleko mieszając ręczną trzepaczką do jaj. Na tym etapie czekolada może wydać się trochę dziwna ale nie ma powodu do paniki, po chwili mieszania wróci do swojej pierwotnej konsystencji. Po mleku dodaj syrop klonowy, amaretto i na koniec olej kokosowy. Dobrze wymieszaj po każdym nowym składniku.
- Jeśli dodajesz do trufli posiekane migdały, wmieszaj je gdy masa zupełnie ostygnie (ale zanim stwardnieje) bo w przeciwnym wypadku mogą zawilgnąć.
- Ostudzoną masę przykryj folią samoprzylepną i wstaw do lodówki na kilka godzin (lub na noc) aż stężeje.
- Nabierz łyżeczkę masy czekoladowej i uformuj małą kulkę turlając masę miedzy dłońmi.
- Wysyp trochę proszku z buraków na duży talerz i obtocz w nim trufle. Przechowywuj w szczelnym pojemniku, w lodówce.
Uwagi
*Użyj śmietanki kokosowej (lub przynajmniej pełnotłustego mleka kokosowego ) jeśli wolisz trufle o bardziej kremowej konsystencji. Możesz też użyć mleka migdałowego ale rezultat będzie trochę mniej kremowy. Najlepiej jest użyć mleka migdałowego domowej produkcji bo zawiera więcej migdałów (a zatem tłuszczu) ale próbowałam również z mlekiem kupnym, z 5% zawartością migałów (marki Isola Bio) i wyszły bardzo dobre.**Jeśli nie chcesz robić domowego proszku z buraków (i nie masz go gdzie kupić) możesz użyć suszonych malin. Sproszkowane maliny są dość kwaśne więc możesz dodać do nich odrobinę cukru pudru.